Komentarze: 1
Wczoraj zatrzymałyśmy się na shake'a na ulicy obok mnie. Kobieta robi je ze świeżych owoców, skondensowanego mleka kokosowego i kruszonego lodu. Dostałyśmy 2 różne. Ja wzięłam truskawkowy - pycha. Smak truskawek z własnej działki. Mmmmmm Jenny dostała jakiś białawy, ale mi nie smakował… W czasie konsumpcji zaczepiła mnie jakaś dziewczyna ze stolika obok " widzę, że jesteś obcokrajowcem; lubię sobie poćwiczyć angielski, gdy tylko mogę” - pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. :p
A na zdjęciach:
- jakaś bulwa (nie mam pojęcia, co to) posypką chilli z krewetkami – mega ostra – pycha. Założeniem jest obranie bulwy i maczanie kawałków w posypce – mnie nie smakuje (bulwa jakaś taka… jak surowy ziemniak).
- owoc, który podobno jest tutejszym jabłkiem. W smaku jest jednak inne niż nasze jabłka. Bardzo soczyste – niezłe :) I rośnie na drzewie tak jak trzymam, – czyli jak dzwonek.