Komentarze: 4
Oto widok budynków przy akademiku, w którym pracuję w soboty wieczorem. (Obok znajduje się supermarket Coop Market) oraz normalny ruch na ulicy (ok. 14.30)
Kupiłam dziś płaszcz przeciwdeszczowy. Udało mi się zapłacić tylko 40.000 dzięki temu, że nie padało (gdy pada deszcz płaszcze są oczywiście droższe :p)
Ten facet siedzący na skuterze to właśnie kierowca Xe om, który krzyczy „Madame, hello, motorbike?” Tak właśnie wygląda jego ciężka praca – siedzi na skuterze i tyle.
Wieczorem zadzwoniła Jenny i pojechałyśmy na typową zupę z okolic Mekonga (najdłuższa rzeka półwyspu indochińskiego). Zupa z wołowiny w plasterkach z długim makaronem oraz jakimś zielepactwem. Do tego na talerzu obok dostaje się świeże bądź sparzone dodatki: takie jakby nitki kwiatu bananowca, pędy fasoli (oraz coś jeszcze, czego Jenny nie potrafiła nazwać po angielsku) które dodaje się do swojej zupy. Obok oczywiście pasta chilli oraz chilli w sosie rybnym. Całkiem dobra ta zupa :) (je się ją i pałeczkami i łyżką)
A to Jenny.
Później pojechałyśmy do sklepu z butami… Rozmiar 39 nie we wszystkich fasonach a 40 to już w ogóle nie… Sprawdzimy później dystrykt 1, bo tam więcej turystów to i rozmiary większe, ale z turystami rosną też niestety ceny…
Ciekawostka:
Kobiety chyba nie używają tutaj maszynek do golenia. Nie znalazłam ich na dziale z damskimi kosmetykami ajedynie na dziale męskim. Poza tym zauważyłam, że dziewczyny chyba nie golą nóg, nie wiem jak z pachami.